Wydawałoby się, że w cywilizowanym świecie jak wchodzę do sklepu to mam czuć się bezpiecznie. Nie powinienem się obawiać, że ktoś mnie oszuka. Jak kiedyś kupowałem na bazarach to przede wszystkim pilnowałem portfela, aby nikt nam go nie ukradł. Teraz w sklepie jest monitoring i nic takiego raczej przydarzyć mi się nie może. Na bazarach uważałem również aby nie sprzedano mi wadliwego towaru, abym za mniej nie zapłacił więcej pieniędzy.
Ostrzeżenie przed oszustwem
Już na samym wejściu można było spotkać ludzi oferujących grę w trzy karty co pokazane było między innymi w filmie „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. Wtedy to Franciszek Dolas, grany przez Mariana Kociniaka na bazarze grał w trzy karty oszukując naiwnych graczy. Jak widziałem gdy grają w trzy karty od razu sprawdzałem czy mamy portfel i bardziej uważałem przy kupnie, abym nie został oszukany.
Uśpiona czujność
Czy teraz jak wchodzę do marketu to czuję się bezpieczny In nie zapala mi się lampka, że mogę być oszukany, przecież przed marketami nikt teraz nie gra w trzy karty. A jednak wydaję mi się, że mogliby pojawiać się panowie ze stolikiem i proponować nam grę. Chyba tylko wtedy wzmogłaby się wzmóc moja uśpiona czujność. Może wtedy zauważyłbym, że tak wspaniale i bezpiecznie to całkowicie nie jest. Idę między półkami ciągle omijając wystawione pudła. Sięgam po kostkę masła, ptasie mleczko, makaron ciastka, kasze, kiełbaski, batony. Przy kasie płacę tak jak zwykle, bez żadnych podwyżek, myślę super, nic nie zdrożało, a mówią, że inflacja i drożyzna.
Rozczarowanie i złość
W domu rozpakowuję i nie wierzę!!! Kostka masła to nie 250g, a tylko 200, ptasiego mleczka do poczęstowania wystarczyło na jeden raz, jak drugi raz poczęstowałem to nie wystarczyło dla wszystkich, a przecież przyszło tyle samo osób co zwykle. To samo było ze znanym napojem, nie dla każdego wystarczyło. Tak samo było z pozostałymi produktami, mimo, że kupujemy takie samo opakowanie, jak kiedyś to jednak nie wystarcza. Zastanawiam się czy apetyt mi się zwiększył? Jednak ze zdumieniem widzę, że wizualnie nic się nie zmienia, kupowany produkt wygląda niby tak samo, a jest go po prostu mniej, ale cena pozostaje ta sama. Myślę sobie na bazarach nie byłem, ale klasycznie w trąbę mnie załadowali. I co się okazuje, zrobili to zgodnie z prawem.
A może powrót do przeszłości
Jakby przed sklepem stali ze stolikiem grali w trzy karty to wtedy na pewno zapaliłaby mi się lampka, że mogę być oszukany. To nie prawo jest winne, to nie urzędy, to po prostu panowie, którzy już nie grają na wejściu w trzy karty.
Trochę wiedzy
Takie zjawisko nosi nazwę z języka angielskiego downsizingu lub shrinkflacji. Pierwsze to zmniejszanie kupowanych produktów za cenę przed zmniejszeniem. Drugie pojęcie to zmiana produktu na gorszej jakości, np. zamiast cukru, syrop glukozowo-fruktozowy.
Kiedyś reklamowano, że w danym opakowaniu za tą samą cenę jest 25% więcej produktu. Jakoś teraz żadna firma nie podaje, że produktu w tym opakowaniu za tą samą cenę jest 25% produktu mniej.